Wszystkie właściwości lecznicze konopi nikną pod wpływem batalii polityków oraz koncernów farmaceutycznych, które starają się zdyskredytować jej działanie z obawy o własne zyski.
Marihuana to jedno z najlepiej przebadanych naturalnych ziół, a jej medyczna odmiana niewiele ma wspólnego suszem słynącym z działania psychoaktywnego na nasz mózg. Politycy i inni przeciwnicy legalizacji marihuany zapewniają, że obawiają się o wzrost odsetka narkomanów, jednak tak naprawdę nie ma przecież wielkich problemów z zakupem tej substancji. Warto zaznaczyć, że dostępna na czarnym rynku marihuana nie podlega żadnym standardom jakości, często zawiera jedynie znikome ilości naturalnych konopi, które są dodatkiem do innych i bardzo szkodliwych związków, za których negatywny wpływ na zdrowie obwinia się właśnie marihuanę.
Legalizacja marihuany mogłaby zachwiać doskonale działającym i przynoszącym bajońskie zyski narkotykowym przemysłem. Legalizując uprawy i handel marihuaną spadły by także zyski koncernów farmaceutycznych oraz zabrakłoby „brudnych” pieniędzy inwestowanych w wiele dziedzin gospodarki.
Legalizacja marihuany, jako sposób na kryzys gospodarczy
Korzyści ekonomiczne płynące z legalizacji konopi indyjskich wielokrotnie przewyższają wiążące się z tym faktem zagrożenia. Medyczna marihuana, co roku generowałaby stały strumień gotówki, który aktywnie stymulowałby gospodarkę, a same uprawy pozwoliłyby zmniejszyć bezrobocie i zapewnić nowe miejsca pracy.
Problem z legalizacją marihuany wynika z zagrożenia, jakim są konopie indyjskie dla firm farmaceutycznych. Szerokie zastosowanie marihuany w leczeniu różnorodnych chorób znacznie uszczupliłoby zyski ze sprzedaży syntetycznych leków, dlatego społeczeństwo straszone jest wizją wszechobecnego nadużywania tej substancji. Marihuana nie może zostać opatentowanym lekiem, którego sprzedaż mogłaby napędzać przemysł farmaceutyczny, a jej wszechstronne zastosowanie, które potwierdzają liczne badania to najważniejszy z czynników utrudniających wprowadzenie konopi indyjskich na legalny rynek.

Zastosowanie marihuany w medycynie
Na początek warto obalić mit, że medyczna marihuana wymaga palenia i wpływa na organizm tak samo, jak konopie obecnie dostępne na rynku. Lecznicza odmiana marihuany pozbawiona jest związków o działaniu psychoaktywnym i może być przyjmowana np. w formie czopków, które pacjent przygotowuje samodzielnie.
Marihuana leczy m.in.: jaskrę, ciężkie i lekooporne postacie padaczki, napady lęku, zespół wstrząsu pourazowego, zwiększa wydolność płuc, zapobiega nowotworom prostaty, piersi, mózgu oraz jelita grubego, znosi przewlekły ból, pomaga przetrwać pacjentom w terminalnej fazie nowotworów, łagodzi objawy stwardnienia rozsianego, a co najważniejsze podczas testowania jej wpływu na zdrowie nie zaobserwowano skutków ubocznych charakterystycznych dla stosowanych w leczeniu powyższych chorób farmaceutyków.
Przykładowo stosowanie marihuany do leczenia napadów lęku i niepokoju, w przeciwieństwie np. do leków psychotropowych nie powoduje myśli samobójczych, agresji, halucynacji i innych bardzo niebezpiecznych dla samego pacjenta i jego otoczenia skutków ubocznych.
Marihuana to cudowny lek, który nadal pozostaje poza zasięgiem pacjentów ze względu na wszechobecne układy i zależności pomiędzy koncernami farmaceutycznymi, światem przestępczym oraz organami władzy. W krajach gdzie jest dostępna nie zaobserwowano problemu związanego z nasileniem zjawiska narkomani, a legalizacja pozwoliłaby przede wszystkim uniknąć ryzyka zakupu zanieczyszczonych np. pestycydami i innymi truciznami konopi, które oferowane są naszym dzieciom przez dilerów.
A u nas? Słyszymy o problemach dr Bachańskiego, o cierpieniu dzieci chorych na padaczkę lekooporną i tysiącach ludzi chorych na różnego rodzaju nowotwory, o bezduszności systemu – znakomity przykład w wywiadzie z chorym Tomkiem Nadolskim, i tak dalej, i tak dalej.
Rzucamy więc pytanie:
Co musi się stać w tym kraju, by przywrócić normalność w leczeniu ludzi?
Polecam produkty zawierające kannabidiol CBD na http://www.wokolnatury.pl
Nie do końca jest prawdą, że “Lecznicza odmiana marihuany pozbawiona jest związków o działaniu psychoaktywnym”. Owszem, w niektórych schorzeniach wystarcza zawartość niepsychoaktywnego CBD, ale w wielu przypadkach psychoaktywny THC jest niezbędny. Co wcale nie oznacza, że zażywający takie konopie pacjenci MUSZĄ ten efekt odczuwać. Nie muszą, bo np. może im wystarczać dawka tak mała, że jeszcze nie powoduje “haju”. Albo sposób podawania (np. czopki) może efekt ten ograniczyć.
( Mój blog o medycznej marihuanie: http://marihuanaleczy.pl )
Ja stosuję olejek CBD od bjococo.com. Jest całkowicie legalny, a zawartość THC śladowa, więc nie ma żadnego haju. Mi bardzo pomaga na bóle menstruacyjne, ale ostatnio poleciłam też siostrze która miewa problemy ze spaniem i też jej pomogło 😉