Mam 35 lat, od około 17 lat tułałam sie po prywatnych lekarzach mając nadzieję , że mi pomogą, bo jako 30 latka czułam się jak 90 latka. A oni pisali “leki” na tarczycę, na podwyższenie ciśnienia i doszło do tego, że i na serce – w moim przypadku na zwolnienie pulsu.
I tak mijały miesiące i lata, a u mnie żadnej widocznej poprawy. Każda wizyta: czekasz aż wypisze receptę, płacisz i wychodzisz, kupujesz w aptece “leki”, znów płacisz i spostrzegasz ile skutków ubocznych z czasem nastąpi.
Idzie się do lekarza i praktycznie bez dialogu nawet choć mam pytania, “lekarz” tylko pisze recepty. Co to za endokrynolog, który nie potrafił mi wyjaśnić podstawowych informacji – dlaczego wyniki mam złe i hormony ciągle bardzo skaczą pomimo leków, które mi doktor zapisała. A jak robiłam dodatkowe badania to pytała “po co je robię?” Wiadomo, że będę się leczyć przewlekle i pisze recepty bez rozmowy o moim schorzeniu.
Efekty “leczenia”
Po latach takiego kontaktu z endokrynolog miałam hashimoto, przekroczone parametry wątroby i trzustki, trzy guzki wyczuwalne na głowie, poranne mdłości i wymioty żółcią, krew w kale, plamki na paznokciach, zanik obłączka na paznokciu, zmiany skórne w postaci takich czerwonych kropek, które potem ściemniały i zrobiły się pieprzyki z tego. Byłam więc u dermatolog, nie miał jednak pomysłu jak mam sobie pomóc, jego wizyta zakończyła się tym, że kazał za rok przyjść na kontrolę czy coś się nie uaktywnia. Fajna diagnoza, nie?
Porobiłam prywatnie wyniki, bo przecież “państwowo” nieraz ciężko dostać na 25 Oh 3, na ferrytynę , homocysteinę, B12, anty TPO, na wit. A. Doprosić się nie mogłam, ale po co robić takie badania. Miałam widocznie dalej chorować i przynosić pieniądze. Wreszcie zaczęłam dowiadywać się co jest, dlaczego mimo iż nie palę , nie piję alkoholu, to jestem wrakiem człowieka choć “leczę się” także prywatnie od lat. Więc pytanie: ile to jeszcze potrwa?
Nowa droga
No i przyszło olśnienie… Pojawiła się najpierw moja własna niezgoda na taki stan, takie życie. Zaczęłam prenumerować gazety medyczne, spotykać się z ludźmi z podobnymi problemami zdrowotnymi, słuchać wykładów ludzi doświadczonych, czytać książki i stosować się do pewnych mądrości w nich pisanych.
Wyeliminowałam całkowicie cukier, zaczęłam czytać etykiety w sklepach i unikam tych składników, które są bardzo groźne, Większość żywności zamawiam bio ze sklepów ekologicznych. Zaczęłam suplementację wit. D3 w kropelkach, zaczęłam ssać olej rano, zrobiłam detoks wątroby, zmieniłam stopniowo ale konsekwentnie swoje jedzenie ze sklepowego i “szybkiego” na bio i teraz często gotuję dla siebie.
Zadbałam o jelita i wyniki wracają do norm, od paru miesięcy nie pojawia się krew w kale, brzuch nie jest już wzdęty, a samopoczucie dużo lepsze: brak mdłości, zawrotów głowy, chce się żyć po prostu i ma się siłę i wiarę, że będzie jeszcze lepiej!
Aktualnie przyjmuję hormonów o połowę mniej w porównaniu do stanu sprzed kilku lat, monitorując całą trójcę tarczycową co trzy miesiące. Niestety prywatnie, bo żaden lekarz nie da na te wyniki tak często skierowania, a samo TSH nie wystarczy u osób, które zażywają hormony. Sama już potrafię zinterpretować te wyniki właściwie łącznie z poznaniem gdzie mogę mieć jeszcze jakieś stany zapalne.
Aktualnie jestem studentką na kierunku dietetyka kliniczna co jeszcze bardziej uzupełnia i poszerza moją dotąd zdobytą wiedzę, stopniowo odstawiłam leki na podwyższenie ciśnienia i zwolnienie pulsu, przeszły kłucia przy oddechu jak to miało miejsce jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Jest bardzo dobrze, ograniczam oglądanie telewizji wieczorem na rzecz ksiązki lub spaceru, sypiam też dobrze. Nie budzę się jak w poprzednich latach o różnych porach nocy zlana potem i osłabiona.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia 🙂
Treść oraz adres email opublikowane za zgodą autora.