Wiele produktów kosmetycznych dostępnych na rynku pełnych jest ukrytych chemikaliów. Kosmetyki do makijażu mogą być jednymi z najbardziej chemicznych. Jeśli chcesz być zdrowa, ale jednocześnie nie chcesz rezygnować z używaniu podkładu i eyelinera, możesz się zastanawiać czy jest to w ogóle możliwe, aby nosić make up jednocześnie nie traktując swojego ciała toksynami?
Na szczęście dla nas, odpowiedź brzmi tak. Tak jak zamieniamy wysokoprzetworzone produkty żywieniowe na naturalne jedzenie, tak samo możemy postąpić z kosmetykami.
Warto to zrobić ze względu na brak restrykcyjnych regulacji co do substancji używanych w kosmetykach. Oczywiście, pewnie obostrzenia istnieją, lecz nie są one wystarczające. Szkodliwe składniki mogą być łatwo ukryte pod nazwami takimi jak „kompozycja zapachowa”. A nawet jeśli wymienione są z nazwy, ile z nas tak naprawdę zdaje sobie sprawę co te nazwy oznaczają i czy kryjące się pod nimi substancje są całkowicie bezpieczne?
Jeśli malujesz się na co dzień, bardzo ważne jest, aby przemyśleć kwestię tego, co nakładasz na skórę. Pory skóry absorbują wszystko co w nie wsmarowujesz, nie mają systemów obronnych, które rozpoznawałyby co należy wchłonąć, a co pozostawić na powierzchni. A szminka, która zostaje na zębach? W efekcie ją zjadamy.
Poznajcie więc kilka toksyn, jakie można spotkać w kosmetykach do makijażu.
Ftalany
Ftalany mogą mieszać w układzie endokrynnym człowieka, który odpowiedzialny jest za wydzielanie hormonów. Takie zakłócenia mogą prowadzić do uszkodzeń rozwojowych, reprodukcyjnych oraz neurologicznych.
Szkodliwy efekt ftalanów może być powiązany z ich zdolnością do naśladowania ludzkich hormonów. Badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Maryland wykazało, że ekspozycja na ftalany może powodować zaburzenia układu płciowego i zmniejszoną produkcję testosteronu u mężczyzn, a także zmniejszoną płodność. Inne badania łączą ftalany z przedwczesnym porodem i endometriozą u kobiet.
Gdzie można znaleźć ftalany? Używane są do uplastycznienia produktów, czynią je bardziej elastycznymi oraz pozwalają lepiej trzymać kolor i zapach. Od dezodorantu, przez lakier do paznokci, po zapachowy balsam do ust – haczyk jest taki, że toksyny te mogą kryć się pod krótką nazwą „parfum” lub „fragrance”. Firmy kosmetyczne twierdzą, że ich kompozycje zapachowe to „tajemnica handlowa” i w związku z tym nie muszą uszczegółowiać na etykiecie, jakie składniki zostały użyte.
Najlepiej więc unikać produktów, które mają w składzie takie tajemnicze hasła jak „parfum”, „fragrance” lub „kompozycja zapachowa” i wybierać te, które do nadania zapachu używają olejków pochodzenia roślinnego.
Ołów
Wiadomo, że ołów jest szkodliwy. Dlatego zaprzestano dodawania go do farb. Dlaczego więc nadal stosowany jest w podkładach, pomadkach, a nawet pastach wybielających?
Ołów to neurotoksyna, która powiązana jest z poronieniami, obniżoną płodnością oraz opóźnieniami w dojrzewaniu płciowym dziewczynek. Ołów najczęściej można spotkać w szminkach. Nieuniknionym jest, że część szminki zostaje przez nas zjedzona i trafia do żołądka. Dla kobiet, które malują usta codziennie, a w związku z poprawkami w ciągu dnia – nawet kilka razy dziennie, w ciągu roku może stać się to naprawdę szkodliwą ilością.
W jaki sposób ołów znajduje się w kosmetykach? Nie jest dodawany jako składnik, lecz jest formą zanieczyszczenia. Barwniki są jednym z głównych źródeł.
Najlepszym sposobem na unikanie ołowiu jest zakup szminek i pomadek niewielkich, ekologicznych firm, które produkują małe partie kosmetyków i unikają zanieczyszczonych półproduktów.
Quaternium-15 i inne uwalniające formaldehyd konserwanty
Możliwe, że słyszałaś już, że przetworzone drewno, np. płyty wiórowe, mogą wydzielać formaldehyd. Czy wiesz, że trzeba na niego uważać także w kosmetykach?
W wyniku rozpadu niektórych związków chemicznych, wydziela się szkodliwy gaz formaldehydowy, skalsyfikowany jako związek rakotwórczy przez Amerykański Departament Badań Zdrowia i Człowieka oraz Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem (agenda WHO mieszcząca się w Lyonie we Francji i zajmująca się koordynacją międzynarodowych badań nad nowotworami złośliwymi).
Głównym zagrożeniem jest wdychanie. Unia Europejska nakazuje wymienianie na etykietach formaldehydu, jeśli jego stężenie przekracza 0,05%. Jeśli jednak sprowadzamy kosmetyki spoza Unii Europejskiej lub po prostu chcemy wystrzegać się nawet mniejszych ilości tej toksyny, na etykietach należ szukać takich nazw:
- DMDM hydantoin
- BHUT (butylated hydroxytoluene)
- bronopol
- diazolidinyl urea
- sodium hydrozymethylglycinate
- imidazolidinyl urea
- methenamine
- quarternium-15, Quaternium-18, Quaternium-26
Quaternium-15 jest jednym z częściej używanych. Znaleźć go można w tuszach do rzęs, pudrach prasowanych i eyelinerach. Poza potencjalnym działaniem kancerogennym, składnik ten może powodować podrażnienia skóry.
Związki PEG
Glikol polietylenowany, inaczej PEG i jego rodzaje to związki używane do zagęszczenia, zmiękczenia i nadawania żelowej konsystencji kosmetykom, co czyni je popularnym składnikiem wszelkich kremowych kosmetyków.
Główny problem ze składnikami PEG polega na tym, że są one często zanieczyszczone tlenkiem etylenu i 1,4-dioksanem.
Tlenek etylenu to znany związek rakotwórczy, potencjalnie szkodliwy dla układu nerwowego i rozwoju człowieka. 1,4-dioksan to potencjalny czynnik rakotwórczy, który może pozostawać w środowisku przez długi czas bez rozkładu.
Związki PEG uwrażliwiają skórę na zanieczyszczenia i wzmagają jej penetrowanie przez inne składniki, co może być przydatne, gdy te składniki są naturalne i zdrowie, niewskazane jednak, gdy są to kolejne toksyny. Liczba obok nazwy PEG oznacza ile jednostek glikolu etylenowego zawierają, np. PEG-4 lub PEG-150. Czym niższa liczba, tym łatwiej produkt jest absorbowany przez skórę.
Związki butylowane (BHT, BHA)
To kolejny niezdrowy składnik, który dodawany jest do produktów, aby przedłużyć ich datę ważności. BHT to przeciwutleniacz, używany był w wielu produktach żywieniowych, nawet dla dzieci, na szczęście Unia Europejska ograniczyła jego stosowanie, ze względu na szkodliwość, niestety nie zakazała zupełnie. Nadal można znaleźć go w niektórych produktach spożywczych pod symbolem E321. W kosmetykach można spotkać te substancje m.in. w:
- eylinerach i cieniach do powiek
- szminkach, błyszczykach
- perfumach
- różach do policzków, podkładach
- kremach nawilżających
- produktach oczyszczających skórę
- kremach pieluszkowych
Te związki chemiczne zakłócają działanie układu hormonalnego, a także mogą powodować alergie skórne. Są już badania sugerujące, że BHT naśladuje estrogen, co może wytrącić z równowagi delikatny układ hormonalny, zarówno u kobiet jak i mężczyzn.
Zarówno BHT i BHA mogą kumulować się w ciele. Mając na uwadze jak szerokie zastosowanie mają te przeciwutleniacze, akumulacja przez dłuższy czas może prowadzić do wystąpienia problemów zdrowotnych.
Parabeny
Są niemal sławne. Jeśli słyszałaś o jednym rodzaju składników jakiego należy unikać w kosmetykach, to były to prawdopodobnie parabeny. Są najszerzej używaną grupą konserwantów w kosmetykach.
Parabeny mogą naśladować estrogen i zostały wykryte w tkance nowotworowej piersi. Mogą także zakłócać funkcjonowanie układu nerwowego i immunologicznego.
Ponieważ parabeny zyskały tak złą sławę, niektóre firmy używają zamiast nich fenoksyetanolu. To wcale nie jest jednak zastępstwo, jakiego chciałybyśmy się spodziewać. Ma wiele podobnie szkodliwych efektów jak parabeny. Japonia już zabroniła używania fenoksyetanolu w kosmetykach, a amerykańska Agencja Żywności i Leków wydała ostrzeżenie dla konsumentów, mówiące o tym, że substancja ta może „negatywnie wpływać na ośrodkowy układ nerwowy i powdować wymioty lub biegunkę” u dzieci. Najlepiej więc unikać zarówno parabenów, jak i fenoksyetanolu.
Od samego czytania o tych wszystkich toksynach można dostać zawrotu głowy. Warto sięgać po kosmetyki ekologiczne, organiczne, najlepiej z certyfikatami, czytać etykiety i wystrzegać się toksycznych składników w kosmetykach. W końcu skóra to nasz największy organ, który chłonie wszystko, co na nią nałożymy – zadbajmy, aby były to substancje jak najbardziej naturalne, które nie zaburzą prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Źródło: https://foodrevolution.org/blog/toxic-chemicals-makeup/
Fajny artykuł ale niestety w zawodzie Make-up Artist cieżko używać nie sprawdzonych firm. Ja dążę do tego aby kosmetyki jakich używam były nie szkodliwe i nie testowane na zwierzętach. Firm ekologicznych jest pełno tylko których kosmetykow użyć? Samemu cały czas kupować i testować to można pójść z torbami. A klient wymaga aby makijaż był właśnie plastyczny i długotrwały. Jak to uzyskać bez chemii?
To akurat ciężka sprawa. Jednak mało kto, oprócz aktorów i osób występujących w telewizji, korzysta na co dzień z usług MUA. Profesjonalny makijaż rządzi się swoimi sprawami i myślę, że tu nie ma co kombinować, bo to make up na specjalne okazje. Na co dzień każda z nas może używać naturalnych kosmetyków, jak najmniej chemicznych, a odświętny makijaż przy użyciu kosmetyków konwencjonalnych nikomu nie zaszkodzi 🙂