Oto opowieść Leszka, który na Śląsku postanowił wziąć sprawy w swoje ręce w kwestii dostarczania zdrowej żywności lokalnym odbiorcom. Warto przeczytać, warto brać przykład, warto skorzystać ze sklepu Leszka, który kojarzy lokalnych dostawców z odbiorcami.
A więc zaczynajmy:
Sielskie (?) życie w korporacyjnej klatce…
Kilka lat temu zajmowałem się logistyką, organizowałem łańcuchy dostaw. Ciekawa, satysfakcjonująca praca. Ale… (zawsze musi być jakieś ale!)
Mam taką naturę, że pracy poświęcam się bez reszty. Skutek był taki, że zaniedbałem rodzinę, zdrowie, czas wolny i życie – w ogóle… Dla pracy. W pewnym wieku (średnim) zaczęło mnie coraz mocniej gryźć pytanie: czy warto? Czy ktoś przy zdrowych zmysłach będzie poświęcał całe swoje życie tylko po to, by jakaś firma mogła dzięki temu sprawniej działać? Skoro już wiadomo, że nie warto, to teraz trudniejsze pytanie: co dalej? Odpuścić? Chodzić o 8 do pracy, wychodzić o 16 i traktować to wszystko beznamiętnie? Nie potrafię tak. To nie mój styl. Więc co robić? To pytanie to jest właśnie kryzys wieku średniego (jakby się ktoś jeszcze na niego nie natknął).
Kryzys wieku średniego
Nie miałem takiej kasy i fantazji, żeby sobie kupić Porsche i zmienić żonę na 20 lat młodszą (i dobrze, bo trzeba było pomyśleć o bardziej konstruktywnych rozwiązaniach). Trzeba było zrobić COŚ. Przez duże C. Uświadomiłem sobie, że jestem niepoprawny, i lepszy już nie będę. I tak swojemu powołaniu poświęcę wszystko. Pozostało je „tylko” znaleźć. Trwało to trochę. Włożyłem w to dużo pracy. Ale bingo! Bóle porodowe przyniosły skutek!
Marzenia
Wymyśliłem sobie, że w świecie, w którym jesteśmy ograbiani z prawdziwych wartości na każdym polu naszego życia, bo tak się opłaca – oszukać, potanić, zmanipulować, w takich warunkach właśnie ponad wszystko poszukujemy, choćby nieświadomie prawdziwych wartości.
I takie moje marzenie: stworzyć przedsięwzięcie adresowane do garstki świadomych, budzących się ludzi, zaoferować im usługi i dobra uczciwie stworzone, z myślą o prawdziwych potrzebach odbiorców a nie tylko o zysku, to może takowe się jakoś obronią, choć będą skazane na przegranie cenowej konkurencji z tymi wszystkimi potanionymi pseudoproduktami i pseudousługami, które oferuje nam dzisiejszy świat anonimowych transakcji odbywających się w jednym jedynym celu – rozwoju kapitału (właśnie o to chodzi, że dziś człowiek przestaje się liczyć, przestaje istnieć, a ja jestem jednym z tych, którzy się nie potrafią z tym pogodzić).
Stop dreaming – start doing!
Stworzyłem projekt takich aktywności. Coś, czego każdemu z nas brakuje i mimo że możemy teoretycznie kupić wszystko, to jednak gdy chcemy czegoś autentycznego, dostrzegamy jedynie pustkę… Nazwałem ten projekt Avalanche. Dotyczył właśnie kilku podstawowych aspektów naszego życia i konkretnych przedsięwzięć, które mogą wspomóc w nich każdego człowieka. Rozmawiałem z różnymi ludźmi o tym projekcie. Z tych rozmów wyłoniła się konkretna propozycja otwarcia firmy w jednym z poruszanych obszarów. To zdrowa żywność.
Wreszcie konkrety
Plan był prosty:
Wyszukać producentów, naturalnej, nieprzemysłowej, uczciwej, żywności. Prawdziwej, „żywej”, takiej, która nam służy, bo jest „kompatybilna” z naszymi ciałami dzięki milionom lat ewolucji. Nie przemysłowej, chemią potanionej i wywołującej w nas niszczące całe społeczeństa choroby cywilizacyjne. Przeszukując oficjalne dane, doszukałem się w Polsce kilkudziesięciu milionów przypadków chorób cywilizacyjnych – chorób, które każdy z nas sam sobie hoduje swoim stylem życia!
Dalej, znaleźć chętnych, którzy będą chcieli kupić prawdziwe jedzenie i zapłacić za nie więcej niż za tanią, chemiczną pseudożywność sprzedawaną w sklepach. Niestety, ta pseudożywność wyznaczyła w naszych umysłach „racjonalne” poziomy cenowe różnych produktów. Innymi słowy, muszę znaleźć ludzi, którzy rozumieją te mechanizmy, różnice, są świadomi. Inaczej przecież jako racjonalni, nie będą „przepłacać”.
Dalej, stworzyć platformę internetową, na której producenci będą handlować swoimi produktami bezpośrednio sprzedając je klientom.
Dalej, zrobić to, co robiłem zawodowo przez kilkanaście lat: stworzyć łańcuch dostaw, by wspomóc tych producentów. Oni są często pochowani po różnych odległych wsiach, nie mają jak dotrzeć do świadomych klientów. Stworzyłem system odbiorów ich produktów (tych już kupionych), następnie konfekcjonowania, i w końcu dostaw do zamawiających. Na razie system działa tylko na Górnym Śląsku, ale to dopiero początek.
Jeżdżenie z marchewką to nie wszystko
Na dostawach sprawa się nie kończy. Człowiek, który chce zdrowo żyć wbrew narzuconym standardom, poszukuje informacji o tym, jak żyć zdrowo. Szuka autorytetów i specjalistów. Potrzebuje PRAWDZIWEJ wiedzy na te tematy. Dlatego zapraszam do współpracy w moim przedsięwzięciu właśnie takie osoby, które zajmują się szerzeniem zdrowia, wspomaganiem w tym zakresie.
Kiedy ludzie już czują się pewniej w zakresie świadomości zdrowotnej i mają dostęp do prawdziwej żywności, stają przed kolejną trudnością – jak tą dobrą żywność (czasami dotąd nieznaną) wykorzystać w kuchni, żeby było smacznie i zdrowo? I tu znów chcę pomóc serwując proste, smaczne i zdrowe przepisy kulinarne.
Wizje
Moją ambicją jest stworzenie spójnego systemu, który będzie realizował wszystkie te potrzeby. Chcę też udowodnić, że cały wielki przemysł, który stworzył oszukane, tanie, sztuczne jedzenie, a jego ofiarom gigantyczną, niepotrzebną nam farmację – że cały ten system zaszedł donikąd.
Chcę dać ludziom prawdziwe wartości. Dla takiego celu można się poświęcać 🙂
Każdemu, co mu należne
Dbam o interesy klientów dając im możliwość kupowania świeżych, sprawdzonych produktów.
Uczciwych producentów wspomagam w organizacji zbytu ich towarów, dając im możliwości otrzymywania za swoją pracę godziwych zarobków. Chcę, żeby nie wyginęli, jak to się dotąd stało z większością takowych dzięki naszej polskiej i światowej polityce rolnej. Chcę, aby się rozwijali, by mogli dostarczać więcj dobrych produktów, by im się to opłacało, by nie konkurowali cenowo z przemysłowo wytwarzanymi produktami. Chcę, żeby ich sąsiedzi zobaczyli, jak im się powodzi i sami zaczęli się zastanawiać nad tym, że ta droga ma sens…
Takie rolnictwo daje przyrodzie siłę bioróżnorodności i oczyszczania się z nadmiernej ilości chemii. Często zapominamy o tym, w jak bliskim związku jesteśmy z przyrodą i jak niemądrym jest podcinanie gałęzi, na której siedzimy…
Przyszłość
Mam ambicję stworzyć silną, rozpoznawalną markę, która nie rozmieni się w przyszłości na drobne oddając się w ręce jakiegokolwiek kapitału, spieniężając się. Chcę, aby siła tej marki leżała w jej uczciwości i prawdziwych wartościach dostarczanych wszystkim z nią powiązanym – producentom i odbiorcom.
Link + Prezent:
- Link do sklepu Leszka: https://czasnazdrowe.pl/
- eBook “Wzmacniamy odporność na jesień” – do pobrania tutaj >