Szczepionkowcy kontra anty-szczepionkowcy. Medycyna akademicka w boju przeciwko szarlatanerii medycyny naturalnej. Gluten szkodzi czy jest zupełnie niegroźny dla tych, którzy nie mają celiakii? Mikrofalówki są zdrowe czy niebezpieczne? Sporów tego typu jest cała masa, codziennie wielu nas angażuje się w nie w rozmowach prywatnych, na facebooku, na forach. Tak, mnie też się zdarza, a czasem w ferworze dyskusji merytoryka znika zupełnie, gdy ktoś zaczyna używać personalnych wycieczek.
To wszystko zależy od temperamentu każdego z nas, tym niemniej w większym lub mniejszym stopniu próbujemy przekonywać do naszych racji. Niedawno jeden z moich znajomych opublikował na facebooku link do artykułu, w którym mozna przeczytać dlaczego jedzenie podgrzewane w mikrofalowkach jest szkodliwe z dopiskiem “hahaha, dawno sie tak nie uśmiałem”. Zapytałem co jest takie śmiesznego w tym artykule, no i sie zaczęło: o braku dowodów, o badaniach (przecież są bezpieczne), o ambicjach w dyskusji itp. Naturalnie początkowo sie zaangażowałem, podałem inny przykład i…. nic nie osiągnąłem. Może poza tym, że teraz kilka osób więcej myśli o mnie w kategorii “świrów od naturalnych”.
Myślę, że wspomniany artykuł ma kilka zdań, które mogą w mojej prywatnej ocenie być wątpliwe, ale sam fakt szkodliwości jest niepodważalny. Za wiele doświadczeń i prób jasno pokazujących jak miliony wewnątrzkomórkowych drgań na minutę zmienia logicznie porozkładania cząsteczki w pożywieniu w bezkształtna masę, z która organizm musi sobie pózniej poradzić. Ale to nie zabija nikogo w miesiąc. Wiec jest trudno zauważalne. No i koncerny nie zleciły takich badań, wiec oficjalnie mało co sie o tym mówi. W efekcie ten co podaje tego typu fakty jest wyśmiewany. Jasne, można zacząć przekonywać, że jest inaczej, że ktoś sprawdził, przeanalizował, ale…
Po co?
To nie ma sensu. Umysł człowieka współczesnego najcześciej nie jest nastawiony na samodzielne poszukiwanie informacji i ich weryfikowanie. Mało tego. Odmienność w kwestiach typu jak wspomniane mikrofalówki, wifi, szczepionki itp. stawia cię w opozycji do otoczenia ludzi “wykształconych”, którzy swoje opinie formułują wyłącznie o “rzetelne badania”, traktując tych, którzy wątpią (a juz nie daj Boże mają inne teorie) w roli oszołomów. Mniej lub bardziej groźnych. Ja, podobnie jak wiele podobnych osób należę do tej pierwszej grupy. Ale na przykład taki Jerzy Zięba jest juz określany mianem groźnego szarlatana. A medialnie zniszczyć każdego bardzo łatwo:
- “Znachor na uczelni”
- “…teorie Zięby są niebezpieczne dla społeczeństwa”
- antyszczepionkowcy łatwo zyskują medialny poklask robiąc dzięki temu karierę…
Takie i temu podobne sformułowania szybko przenikają do mediów typu natemat.pl, gazeta.pl, crazynauka.pl, główne stacje TV i wiele więcej. “Nie ma badań potwierdzających szkodliwość urządzania A”; albo “badania udowodniły, że terapia z wykorzystaniem leków B jest bezpieczna….”. I koniec. I nie dociekaj więcej kto robił badania, a może raczej kto je zlecał, że taki a nie inny wynik może być w interesie określonych koncernow, grup. A ten kto docieka to w najlepszym razie od razu zwolennik spiskowej teorii świata. Wiec powiem jeszcze raz:
Nie dyskutuj na siłę, bo szkoda energii
Ja wiem, że trudno. Ja wiem, że nieraz trudno sie pohamować od wejścia w polemikę. I Jerzy Zięba tez nieraz bardzo mocno w tą polemikę wchodzi, zupełnie moim zdaniem niepotrzebnie. Bo marnuje swój czas, energię i także zdrowie. Bo tych, którzy wiedzą swoje nie przekonasz, narazisz sie co najwyżej na śmieszność. Dostaniesz łatkę wariata, spiskowca, czasem narazisz sie nawet na wykluczenie z grupy. A po co?
Ja mam grono znajomych, którzy wiem, że nie podzielają moich poglądów, którzy tak naprawdę nie dostrzegają problemów w rodzaju wifi, leczenie chorych itp., bo ich to w ogóle nie interesuje. Czy mam 50-ty raz zwracać uwagę, by swoim dzieciom nie dawali codziennie do picia soków typu Kubuś, bo to cukrowa bomba? Nie. I każdemu polecam to samo. W każdej kwestii. Czy to leczenia, czy wifi, czy jedzenia. Podobnie na Facebooku i forach. Najcześciej kończy sie to wzajemnym obrzucaniem błotem. Czy o to chodzi? Doprowadza to najczęściej tylko do takich rezultatów.
Co więc w zamian?
To dosyć oczywiste. Walka o wolność wyboru. Od wolności tam gdzie wywalczyć ją stosunkowo łatwo np. na półce w supermarkecie – nikt w końcu nie każe Ci kupować kolejnego chemicznego wyrobu, po wolność o którą bardzo trudno jak sposób leczenia i możliwość decydowania o własnym ciele. Tą wolność ciężko będzie jednak osiągnąć na obecnym etapie świadomości społeczeństwa przez debatę – trochę nie zgadzam sie z Jerzym Ziebą. Takie debaty kończą sie najcześciej jak ta w TVN, a prowadzący niemal zawsze ma możliwość wykreowania bohatera lub kretyna. Edukacja musi być prowadzona tam gdzie jest wolność wyboru – w internecie za pomocą wszelkich dostępnych środków: blogów, konferencji, eBooków – docierając jak najdalej, by szerzyć prawdziwa wiedzę o przyczynach chorób, o roli jedzenia w kontekście naszego zdrowia, o alternatywnych metodach leczenia, o szkodliwości chemii i wiele, wiele więcej. Tylko wówczas, będąc naprawdę liczebnym, ruch ludzi związanych z medycyna naruralną, ludzi chcących docierać do prawdy, ma szansę na zauważenie i poważniejsze traktowanie.
W ilości siła – jak mawiał wieszcz 🙂
I im więcej nas będzie tym szansa na dotarcie do nieuświadomionych większa.
Każdy decyduje sam
I dlatego to o co walczymy to to, by każdy człowiek mógł samodzielnie podjąć decyzję o kupnie szynki z syropem glukozowo-fruktozowym (tak, są takie) lub soku dla dzieci z 5 łyżkami cukru – ale nie można ludzi oszukiwać i sugerować im, że to zdrowe. Tak, to jest często smaczne, ale nie zdrowe. Chcesz się truć – twój wybór.
Gorzej w przypadku szczepionek – tutaj zawsze będzie argument o narażaniu przez niepokorne jednostki całego społeczeństwa. Ale wolność musi być i tutaj. Nie może być zgody na ingerowanie w nasze własne ciała wbrew naszej woli i ukrywania skutków ubocznych, które są – i jest to fakt niepodważalny – w imię rzekomego dobra ogółu.
No i wreszcie sposób leczenia – tu w pełni podzielam zdanie Jerzego Zięby: niech każdy pacjent wspólnie z lekarzem prowadzącym będzie miał możliwość wyboru terapii. Tu jednak droga jeszcze dłuższa, wymagająca przede wszystkim u władzy ludzi światłych i odważnych. A na to w najbliższych kilku latach póki co się nie zanosi.
Wiosenna edycja Rewolucji Zdrowia już wkrótce
Szerzmy wiedzę o tym, że można leczyć się inaczej niż to co podaje się oficjalnie jako jedyną i objawioną prawdę. Odkrywajmy to co nieznane, słuchajmy ciekawych ludzi i odnajdujmy swoją drogę do zdrowia – to wszystko podczas wiosennej edycji internetowej konferencji Rewolucja Zdrowia. Wystarczy się zarejestrować, by na żywo bezpłatnie przysłuchiwać się ciekawym gościom, wśród których m.in. będą Jerzy Zięba czy Sebastian Sarnowicz. A wszystko od 1 do 4 marca. Dołączajcie już teraz i poinformujcie swoich znajomych!
Zgadzam się z przestawionymi tu tezami, właściwie tylko ostanie zdanie zabrzmiało zgrzytem w moich uszach. Wiele działań obecnej władzy pochwalam. Nie uważam, że ta władza jest idealna (bo takiej nie ma i nie będzie) niejmniej na wielu polach czuję się godnie reprezentowana przez ludzi, którym zależy na Polsce. W kwestii leczenia rzeczywiście brakuję świeżego, szerszego spojrzenia jakiego bym sobie życzyła, jak pewnie wielu czytelników tego bloga, ale tego spojrzenia niestety brakuję większości naszego społeczeństwa, zamkniętego w jedynym słucznym schemacie medycyny konwencjonalnej. Trudno, więc żeby przedstawiciele tej większości mieli zdanie całkowicie odmnienne.
Niestety szanowny panie, ale tak to już jest. Ten nieprzekonany po latach odczuje swoją ignorancję (głupotę) na własnym zdrowiu, czasem i to mu nic nie pomorze bo zwali na inne przyczyny co mu lekarz domowy doradzi, że winna jest jego genetyka.